Witam.
Wyburzam w bloku z wielkiej płyty ścianę działową. Ściana ma 4m i otwór robię na 3,5m. Od sufitu zostawiam 40cm. Wiem, że tradycyjnie przy takich operacjach wstawia się nadproże. U mnie ściana jednak jest z solidnego żelbetonu zbrojonego. Grubość 10cm. Są obawy, że taki 'wąski pasek' niewzmocniony może spaść. 'Fachowcy' mówią, że może zostać i nie trzeba nadproża. Co zrobić w takiej sytuacji?
Z oczywistych względów nie chcę zachodu związanego z wstawianiem belki w ścianę. Jeżeli ryzyko jest duże mogę ścianę wyburzyć pod sam sufit i ewentualnie odbudować ten odcinek z profili i płyt gk. Ale chcę też tego uniknąć bo to dodatkowe kilka dni pracy a sąsiedzi są już poddenerwowani długo trwającym remontem. Jako ewentualność, umieścić tam może przynajmniej pręt zbrojeniowy?
Tak jak wspomniałem wcześniej; ściana działowa, beton potwornie twardy. Nie wiem jak z ilością zbrojeń w środku. Wyciąłem kawałek wokół drzwi i z oględzin nie ma ich tam zbyt wiele. Nie wiem jednak co powyżej drzwi. Administracja osiedla nie jest pomocna w tej sprawie. Proszą tylko, żeby wykonać zgodnie ze sztuką budowlaną... Z moich obliczeń wynika że to co pozostanie będzie ważyć około 300kg. Po obu stronach zostają 'słupki' po 25cm. Administracja dała zgodę i o nadprożu nic nie wspomnieli. Także w teorii mogę wycinać i nie martwić się? Może ktoś ma podobne doświadczenia? Ewentualnie porady jak zasięgnąć opinii eksperta?