Czytam i aż trudno mi uwierzyć. Żyjemy podobno w praworządnym kraju, a na naszych oczach dzieją się rzeczy, które z poszanowaniem prawa nie mają nic wspólnego. Trudno przyjąć mi do wiadomości, że w sytuacji, w ktorej wydano pozwolenie na budowę usiłuje się je cofnąć bez racjonalnej przyczyny. Przez brak racjonalnej przyczyny rozumiem ewentualny brak innej możliwości rozwiązania problemu, a przecież taka istnieje. Przeprowadzenie przez Eneę planowanej budowy linii o mocy 110 kv trasą istniejącej już linii o mocy 220 kv wydaje mi się najbardziej logiczne i ekonomiczne.-wymaga jednak wykazania odrobiny dobrej woli. Z toku dyskusji zarientowałam się , że błąd przy wydawaniu pozwolenia na budowę został popełniony przez Gminę. Może to ona powinna próbować porozumieć się z Eneą? Ostatecznie są to dwie instytucje mające w tej sprawie tzw. "moc sprawczą", a nie wplątywać w przepychanki między sobą Bogu ducha winnych ludzi, którzy mimo całego swojego zaangażowania nie są w stanie tego załatwić , bo to zwyczajnie nie leży w ich kompetencjach. Błąd został popełniony i chyba największym problemem w tej sprawie jest przyznanie się do niego.Póki co cała energia, którą można by włożyć w jego naprawienie skupiona została na odsuwaniu go od siebie. Tylko po co? Przecież nie da się tego przeciągać w nieskończoność. Dom już stoi, inne inwestycje są zablokowane, linia energetyczna nie jest budowana. To nikomu nie służy. Czy naprawdę musi tak być, że dopiero medialna zawierucha nada sprawie bieg? Przecież można inaczej...