projekt to towar taki sam jak kapusta a nawet przez obwarowania państwowe bardziej przyjazny dla kupującego. I tak jak kupimy podgniłą kapustę w cenie obniżonej z tego powodu, pretensje możemy mieć do siebie. A wady ukryte czyli pędzenie nawozami to piszemy na Berdyczów.
Przy projekcie kupujemy koncepcje architektoniczną i mamy szansę przy gotowcu wprowadzić zmiany pracą architekta adaptującego. Jeśli tego co nam nie pasuje nie zauważymy to możemy też zmiany wprowadzić na etapie budowy . A najlepiej sumiennie i wielokrotnie oglądać wizualizacje projektu jego ułożenie wg stron świata w tej wizualizacji i na domniemanej działce. Bo pretensje są różniste, a to odwidziało się , a to koncepcja wystroju, zagospodarowania pomieszczenia się się zmieniła. A najważniejsze aby od inwestora przez wykonawcę , projektanta i urzędnika każdy miał odpowiednie nastawienie.
Ongiś pracowałem przy energetykach zgadało się z nimi i pokazali mi przedwojenną robotę swoich poprzedników za niemieckich czasów (kapitalkę linii robili obok) każde złącze starannie zrobione z imienną blaszką fachowca co je wykonywał. Kaszany nie stwierdzili a w zawodzie ze trzy dekady