Czas leci....mieszkamy blisko 7 lat......dopiero wbicie łopaty w październiku 2015r a tu mineło 40 na karku.....młody idzie do średniej, młoda do 1 klasy....Koniec marudzenia.
Chęci na dokończenie pewnych tematów nie ma, nawet na popielenie od tamtego roku nie można się zebrać.......cóż takie życie.
Ale skoro siedzę w domu kilka miesięcy i pora po znachorach wrócić postanowiłem, że zamiast butli od rodziców na 40tke ogarnąć w końcu tanią i prostą blachę i sklecenie kolejnych elementów....ja niestety odpadłem, ale dzięki złotemu Tatusiowi mamy takie coś.....coś co zaczyna docierać do żołądka.......A robiąc wcześniej w piekarniku było jadalne, czemu nie spróbować z odymionym.